Wśród psychologów zdarzają się różnice w ocenie, ile to zajmuje sekund, ale żaden nie ma wątpliwości, że podlegamy sile pierwszego wrażenia niezależnie od wieku, wykształcenia, wiedzy i chęci. Taka uroda i już! Powszechnie wiadomo, że siła pierwszego wrażenia bywa ogromna i wielu wydarzeń sprzecznych z tym odczuciem potrzeba, by zmienić zdanie o człowieku...
No niby wiadomo, ale... Czasami trzeba przekonać się o tym na własnej skórze! Kilka lat temu prowadziłam szkolenia tzw. umiejętności miękkich (czyli najsympatyczniejszych tajemnic psychologii społecznej). Pewna firma zamówiła szkolenie dotyczące autoprezentacji. Ponieważ do tej pory treningi z pracownikami prowadziła moja koleżanka, a mnie mieli zobaczyć po raz pierwszy, umyśliłam sobie, że to znakomita okazja do pokazania im, jak działa mityczne "pierwsze wrażenie". Grupa tych ludzi była niewielka, dwie kobiety i siedmiu mężczyzn. Znali się dobrze, do szkoleń i mojej koleżanki byli nastawieni bardzo pozytywnie. Czekałyśmy na nich w sali ośrodka szkoleniowego, obie dobrze przygotowane.... Moja koleżanka wyglądała "jak zwykle", czyli bardzo dobrze. A ja przygotowałam się specjalnie....
Nigdy nie uważałam się za jakąś piękność, raczej starałam się nie razić w oczy wyglądem. Jednak tym razem... Zacznijmy od głowy - miałam wówczas rozjaśnione włosy, ale związałam je najpaskudniejszą gumką-frotką jak najciaśniej w mały, bezkształtny koczek. Grzywkę podniosłam do góry plastikową opaską z odpustu - tak więc właściwie wyglądałam dość "łyso". Makijaż też miałam specyficzny - w odpowiednim sposób rozjaśniłam brwi, rzęsy i usta tak, że byłam człowiekiem "bez twarzy". Jedynym kolorowym elementem były stare, duże okulary w pomarańczowej oprawce...
Ubrałam się w bistorową sukienkę w paski z czarno-żółtym wzorkiem. Miała biały, bistorowy kołnierzyk i białą, bistorową chusteczkę w niby-kieszonce.... Sięgała mi do kolan, miała długie rękawy i była naprawdę paskudna! Długo szukałam takiej w szmateksach.... ;) Na nogach miałam prawdziwą perełkę - pończochowe podkolanówki i mokasyny.
Sądziłyśmy, że rozbawimy grupę - wyglądałam tak, że koleżanka szła trzy metry przede mną, żeby ktoś przypadkiem nie pomyślał, że idziemy razem... ;) Ale zachowywałam się całkowicie zwyczajnie i normalnie: przywitałam się ze wszystkimi, przedstawiłam się, poopowiadałam o sobie... Nikt nie przyglądał mi się jakoś specjalnie natarczywie, wszyscy raczej starali się nie patrzeć w moją stronę. Po kilku minutach wyszłam z sali - błyskawicznie przebrałam się, przemalowałam, uczesałam....
Reakcje po moim powrocie były... nieco odmienne od tego, czego się spodziewałyśmy. To znaczy... kilka osób mnie w pierwszym momencie nie poznało i mieli coś w rodzaju pretensji, że siedzę na zajęciach bez przedstawienia się. Jedna z dziewczyn uczciwie stwierdziła, że na mój widok miała ochotę wyjść z sali, bo "takie coś nie powinno prowadzić zajęć" - została tylko dlatego, że ceniła drugą trenerkę. Zaśmiał się tylko jeden chłopak. Inny, mniej więcej po dwóch godzinach, intensywnie wpatrując się we mnie stwierdził:"- Ty miałaś coś na twarzy..." Druga kobieta przyznała się, że cały czas patrzyła na mnie zastanawiając się, co można by we mnie "poprawić"... Pod jednym względem cała grupa była zgodna - NIKT nie pamiętał, jak się nazywam i co o sobie mówiłam! Poza tym panowie przyznali, że doszli tylko do kolanówek i nie poszli "wyżej"... No cóż....
Eksperyment okazał się niezwykle udany. Choć dwoiłam się i troiłam, żeby ich jakoś do siebie przekonać, podchodzili do mnie z niesamowitym dystansem i bez zaufania. Prowadziliśmy dla tej firmy jeszcze kilka szkoleń, ale żadne późniejsze kontakty dystansu nie zmniejszyły. A na oficjalnych pismach, które tamten zakład kierował do firmy szkoleniowej zawsze znajdował się dopisek: "I żeby tylko nie przyjeżdżała w kolanówkach"...
hehe :) Super eksperyment :) Bardzo dobrze przedstawia dzisiejsze społeczeństwo.
OdpowiedzUsuńI miał dalszy ciąg..... ;)
UsuńPowiem tyle, pierwsze wrażenie jest chyba najważniejsze. Jeśli na samym początku ktoś się komuś nie spodoba to druga osoba traci chęć na poznanie się bliżej. ;p
OdpowiedzUsuńTrafny post! :)
Dzięki! Naprawdę dobitnie się o tym przekonałam :)
UsuńZwaliłem do zdjęcia
OdpowiedzUsuń